czwartek, 1 września 2011

Remanent

Zawsze na koniec mojej podróży pisanie idzie mi ciężko. Minęło już parę miesięcy czas zacząć nową podróż ale przydało by się kilka słów zakończenia. Spędziłem miłe dwa tygodnie w Kambodży bycząc się na plaży w Sikanuk Vill. Wylądowałem w miłym miejscu, w Sunrise cafe na Otres Beach, której współwłaścicielką była Polka Moni. Wszystkim polecam to miejsce, tanio(nocleg 5$) miło i przyjemnie. Przy okazji pozdrawiam, mam nadzieje że się jeszcze spotkamy :)

Do Tajlandii wracałem drogą lądową. Spreparowałem sobie lewy bilet lotniczy, więc bez problemu dostałem wizę na granicy. Musiałem co prawda zapłacić 200B bakszyszu, oficjalnie za ksero wizy którą mi wbili, ale innych problemów nie miałem. Czas gonił, spędziłem kilka dni w Bangkoku, i ruszyłem do Malezji. Odlatywałem z Kuala Lumpur, i po kilkunastu godzinach wylądowałem w Paryżu. Potem stopem do Amsterdamu i już byłem w domu. Były to wspaniałe 4 miesiące, mimo że podróżowałem samotnie nigdy nie byłem sam, ach ta Azja!!!


Brak komentarzy: