Przed rozpoczęciem treku, zostawiliśmy cześć zbędnego ładunku, w hotelu w którym spaliśmy. W górach każdy zbędny kilogram waży kilkakrotnie więcej niż by się wydawało, a im wyżej tym ciężej. Za przechowanie nie zapłaciliśmy nic ale musieliśmy spędzić kolejną noc w Funny House. Miejsce jest miłe, ale czułem się tam za bardzo rodzinnie, to tak jak by mieć 40 lat i ciągle mieszkać z rodzicami, ja tak nie potrafię. Na szczęście w Pokarze jest wiele hoteli i tak trafiliśmy na rewelacyjne miejsce z darmowym choć wolnym WiFi o nazwie Tibetan Thanka Guest House, prawie na samym końcu północnej części Lakeside za 400Rp bez targowania.
Isa postanowiła odprężyć się, po naszej wycieczce korzystając z Yogi. Odradzałem jej, lepiej się odprężyć pijąc Bang Lassi. No cóż, rzadko to się zdarza, ale miałem racje. Po godzinie wróciła znudzona i uboższa o 400Rp i potwierdziła moje słowa, że to dobre dla hipisów. Tak więc skorzystaliśmy z mojego pomysłu i poszliśmy na Bang Lassi :)
Jak by ktoś był zainteresowany można je dostać w pierwszej knajpce za Freedom barem, wejście od strony jeziora, a cena tylko 200Rp.
Pokara ma to do siebie, że łatwo w nią wsiąknąć, my wsiąknęliśmy na kolejnych kilka dni, robiąc w zasadzie nic, ale mieliśmy dobrą wymówkę, oczywiście odpoczynek po ciężkim treku.
Naszą jedyną aktywnością był 3 godzinny spacer na górę Sarangot, z której jest wspaniały widok na Annapurnę, niestety akurat tego dnia wszystko spowijały chmury:(
Wybraliśmy się też do muzeum górskiego wejście 300Rp. Można tam dojść w półtorej godziny, lub dojechać 2 autobusami. Na przystanku przy jeziorze wytłumaczą jak się tam dostać. Muzeum mieści się w parku w wielkim budynku. Ekspozycję można podzielić na dwie części. Część etnograficzno przyrodnicza, oraz wystawę związaną z podbojem Himalajów. Szukałem jakiś śladów polskich ekspedycji na ośmiotysięczniki ale niestety nic nie znalazłem, a wiem że jesteśmy potęgą jeśli chodzi o zdobywanie ich w sezonie zimowym.
Po kilku dniach totalnej laby, przyszedł czas na zmianę otoczenia na Katmandu. Autobus jeździ z Pokary tak często że nie potrzebna jest żadna rezerwacja biletów po prostu przychodzisz na dworzec, wsiadasz, płacisz za przejazd 390Rp i jak nie ma korków, co raczej jest niespotykane, po 7 godzinach jesteś w stolicy.
Z noclegiem nie ma problemu, mimo że była już 19ta, znaleźliśmy hotel za 400Rp z WiFi, które tutaj jest w standardowym pakiecie z łazienką i gorącym prysznicem i wszechobecnym hałasem i kurzem :)
W Katmandu musieliśmy załatwić sobie przedłużenie wizy, cała procedura trwała bardzo szybko ale jak się okazało, bardziej opłacalne było wyrobienie 3miesięcznej wizy na granicy-100$. Za miesięczną wizę i tak zapłaciliśmy 60$ + 600Rp, płatne w miejscowej walucie czyli wyszło 110$ za 2 miesiące.
W planach mieliśmy zwiedzenie parku Chitwan, żeby gruntownie się do tego przygotować poszliśmy do Zoo. Ogród, a raczej ogródek zoologiczny mieści się w dzielnicy Jawalakhel, godzinę drogi od Thamelu, niedaleko Patanu (bilet 250Rp). Zwierzęta to głównie przedstawiciele miejscowych gatunków fauny. Widzieliśmy więc nosorożca, niedźwiedzia, hipopotama, szakale, leoparda, mnóstwo ptactwa, węży i rybki.
Ale jak wspomniałem ogród jest mały i trochę klaustrofobiczny. W dodatku była to sobota i był pełen ludzi.
Przez przypadek załapaliśmy się na metalowy festiwal, odbywający się obok, którego główną gwiazdą był polski Vader !!!!! Nepalczycy czują „bluesa” W przeciwieństwie do Hindusów.
Nie obyło się też bez spaceru na Durbar Square, to magiczne miejsce zawsze wzbudza we mnie wielkie uczucia i czuje się mały wśród tych kilkusetletnich budowli wśród których historia miesza się z prozą codzienności.
Co do wizyty w parku Chitwan, można to zorganizować w jednym z setki biur podróży na Tamelu. Pakiet 2 dniowy to koszt około 50€. My postanowiliśmy zrobić to po swojemu i na koniec porównać koszty. Tak więc, jutro ruszamy w stronę dzikiej przyrody.
3 komentarze:
hej hej widze ze jeszcze jakas polska duszyczka dotarla do ,,,,zoo ja trafilam tam przypadkowo i wrazenie dokladnie takie samo ..jedynie chodzacy luzem slon byl prawdziwa atrakcja i wylegujacy sie tygrys bengalski ....... no juz nie luzem .....ale widac ze byl wyluzowany hiiiii pozdrawiam i zazdroszcze ania
hej Maly! dzieki za poprzednie info. mam jeszcze jedno pytanie, mozesz polecic jakis hotel na thamelu, jedynka z lazienka, super by bylo wifii, znajde taki do 300 Nrs?? ..bede pewnie niezle wyjebany po 22godzinach w samolotach i na lotniskach, takze nie bedzie mi sie chcialo szukac...pozdr
Na Tamelu masz kupę hoteli,większość ma teraz Wifi, my okupowaliśmy północną część, okolice hotelu Mustang, ale nie tam, jest w LP. za dwójkę płaciliśmy 400 ale z łazienką, tak więc za 300stówy znajdziesz bez problemu. Pozdro
Prześlij komentarz