piątek, 17 stycznia 2014

A w stolicy......



Miejsce które wybrałem w Phnom Phen było tanie i pełne świrów. Po prostu miejsce dla mnie. Kiedyś było tu wielkie jezioro, niestety rząd sprzedał jezioro firmie z Japonii, za 75 milionów dolców pod nowe inwestycje. Firma zakopała jezioro, wywaliła mieszkańców którzy nie zapłacili łapówki rządowi i ma kilkaset hektarów w centrum miasta, pod zabudowę. Wszystko się zmienia, widzę to teraz po trzech latach jak byłem tu ostatnio – zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Oczywiście biedni zawsze będą biedni a bogaci będą jeszcze bogatsi :( Trafiłem na czas zamieszek, ludzie chcą minimalnej płacy w wysokości 130$ miesięcznie!!! Policja otworzyła ogień, zginęło kilkanaście osób.
Kambodżą rządzi od 26lat partia która ma swoje korzenie jeszcze w Czerwonych Khmerach. I jak prawdziwi komuniści, dobrze jest tylko dla nich,a nie dla narodu. Ale powoli demokracja się budzi.
Na dzielnicy, w której mieszkam, nie ma zbyt dużo turystów, w ostatnim wydaniu LP chyba nawet nie jest wspomniana, a szkoda. Tanio tu jak barszcz.
Oprócz turystów mieszka tu wielu amerykanów i europejczyków którzy mają tu dziewczynę, żonę a nawet dzieci. Zawsze jest z kimś pogadać, wypić piwko czy spalić jointa, a jedzenie w okolicy zaczyna się od 1$, smaczne i syte!!!
Do River Side jest 20min piechotą lub chwilę motorkiem za 1$.
W hotelu mam darmowe WiFi, więc siedzę od tygodnia uzupełniam bloga, no i jakoś nie potrafię się zmusić żeby wracać do Tajlandii.

Jeszcze kilka dni i ruszam......


2 komentarze:

słonik kami :) pisze...

Mały Ty łobuzie pobiles kambodzanina LOL! Pisz więcej, dobrze się Ciebie czyta i te cholerne wspomnienia wracają chociaż już w Kambodży dupę na Was wypiełam ;))

Unknown pisze...

dobrze cie znowu widziec w swoim zywole. star dobry maly-style.
pozdro man. bart