Miejsce
które wybrałem w Phnom Phen było tanie i pełne świrów. Po
prostu miejsce dla mnie. Kiedyś było tu wielkie jezioro, niestety
rząd sprzedał jezioro firmie z Japonii, za 75 milionów dolców pod
nowe inwestycje. Firma zakopała jezioro, wywaliła mieszkańców
którzy nie zapłacili łapówki rządowi i ma kilkaset hektarów w
centrum miasta, pod zabudowę. Wszystko się zmienia, widzę to teraz
po trzech latach jak byłem tu ostatnio – zmiany, zmiany i jeszcze
raz zmiany. Oczywiście biedni zawsze będą biedni a bogaci będą
jeszcze bogatsi :( Trafiłem na czas zamieszek, ludzie chcą
minimalnej płacy w wysokości 130$ miesięcznie!!! Policja otworzyła
ogień, zginęło kilkanaście osób.
Kambodżą
rządzi od 26lat partia która ma swoje korzenie jeszcze w Czerwonych
Khmerach. I jak prawdziwi komuniści, dobrze jest tylko dla nich,a
nie dla narodu. Ale powoli demokracja się budzi.
Na
dzielnicy, w której mieszkam, nie ma zbyt dużo turystów, w
ostatnim wydaniu LP chyba nawet nie jest wspomniana, a szkoda. Tanio
tu jak barszcz.
Oprócz
turystów mieszka tu wielu amerykanów i europejczyków którzy mają
tu dziewczynę, żonę a nawet dzieci. Zawsze jest z kimś pogadać,
wypić piwko czy spalić jointa, a jedzenie w okolicy zaczyna się od 1$, smaczne i syte!!!
Do River
Side jest 20min piechotą lub chwilę motorkiem za 1$.
W hotelu
mam darmowe WiFi, więc siedzę od tygodnia uzupełniam bloga, no i
jakoś nie potrafię się zmusić żeby wracać do Tajlandii.
Jeszcze
kilka dni i ruszam......
2 komentarze:
Mały Ty łobuzie pobiles kambodzanina LOL! Pisz więcej, dobrze się Ciebie czyta i te cholerne wspomnienia wracają chociaż już w Kambodży dupę na Was wypiełam ;))
dobrze cie znowu widziec w swoim zywole. star dobry maly-style.
pozdro man. bart
Prześlij komentarz