sobota, 28 grudnia 2013

Good Morning Mandalay!!



Z hostelu w Bagan wyjeżdżałem wcześnie rano, bilet załatwiłem sobie na recepcji 7,5$, a że to była droga wyjazdowa autobus podjechał pod sam hotel. Był to zwykły autobus, który zatrzymywał się w każdej wiosce. Ja miałem miejsce siedzące i byłem w nim jedynym białym. Autobus zapełniał się powolutku, ludzie wchodzili, wychodzili, a gdy nie było już miejsc siedzących siadali na małych plastikowych krzesełkach w przejściu. Podróż trwała jakieś 4 godziny. Gdy wylądowałem w Mandalay pojawił się problem, jak tu dostać się do centrum. Rozwiązaniem tego problemu okazali się goście na motorkach za 3$ podrzucą cię w wybrane miejsce. Jednak 3 dolce to trochę dużo. Wyciągnąłem dolca i rzuciłem w tłum- jakiś chętny za dolce podrzuci mnie do centrum? Cisza, więc idę piechotą, uszedłem ledwie za dworzec i jeden z kolesi był chętny na podwózkę. Nie chciał tego robić na dworcu, żeby go nie pobili ale potem czemu nie. Wysadził mnie pod podobnież najtańszym hotelem – Garden Hotel ale nocleg kosztował 18$. Cóż było robić, cena nie do przyjęcia, więc ruszyłem na poszukiwania. Ulice w mieście są tak samo numerowane jak w Rangun i tworzą równe kwartały., zgubić się trudno. Trwało to długo aż wreszcie trafiłem do AD 1 hostel koło jednej z głównych świątyń i targu. Za 15$ miałem pokój z dwuosobowym łóżkiem ale tylko na jedną noc. Dobra, zrzuciłem plecak, wziąłem prysznic i ruszyłem na poszukiwania jakiejś innej tańszej alternatywy.
Okazało się to nie takie łatwe. Zawsze tanie hotele są od strony dworca, lub w krajach muzułmańskich przy meczetach. Tu niestety, przy dworcu były hotele zarządzane przez Chińczyków czyli 25,30$ za noc, a meczetu żadnego nie znalazłem. Tak przy okazji Birmańczycy nienawidzą chinioli, kojarzy im się to z wykupowaniem kraju za tanie pieniądze, z tandetą a największy żal mają do nich, że wspierają ten wojskowy rząd.

Wreszcie po dwóch godzinach spacerku znalazłem hotel nazwy nie pomne ale był na rogu 26 ulicy i 81 ulicy. Znalazłem fajną celę do spania za 10$. Panie na recepcji stwierdziły że mam duży brzuszek, nie wiem dlaczego, i dostane dwuosobowe łóżko. W pokoju zmieściło się tylko łóżko z moskitierom , czysta toaleta i prysznice były na zewnątrz, Wifi w miare działające, jak dla mnie bomba.
Cóż pobłąkałem się po okolicy, jutro zmienię miejscówę. I czas na podbój miasta.



Brak komentarzy: