San Juan Del Sur, miasteczko w 100% turystyczne, szkoły surfingu, wypożyczalnie sprzętu , nurkowanie tylko nie wiem po co bo fajnych raf w okolicy nie ma bary dla bananowej młodzieży, i turyści, turysci i jeszcze raz turyści.
Główna plaża miejska jest mało ciekawa, ale na lewo i prawo trochę po za miastem plaże są boskie. Jako że Jan i ja jesteśmy starszymi osobami, wstajemy przeważnie o 6 tej lub 7 rano, to dobry czas żeby iść na plażę. Piechotą to około 45 min ale można się zabrać z ludźmi co jadą na surfing, coś to kosztuje ale nie wiem ile. Wybraliśmy plaże po lewej. No i co kąpiel w oceanie leżenie na plaży, no bosko kolo 10tej zaczęło być tłoczno, stwierdziłem ze ja wracam. Jan też wrócił tylko dla tego żeby Po kąpać się na drugiej plaży. Dla mnie to było wystarczająco. Pożegnaliśmy się pod pobliskim sklepem w centrum, chlodząc się litrów Victorią, polecam!!
Przez Rivas( bus 25 Cordoba) pojechałem do Granady. Było przed zmrokiem jak wylądowałem w tym samym hostelu. A w hostelu był już .... nie, nie Jan tylko Żan nie wiem jak to się pisze po francusku bo to Francuz pełną gębą. Spotkałem go na wyspie Ometepe. Na taką okoliczność postanowiliśmy zrobić impre pod nazwą " KAŻDY ZNA JAKIEGOŚ JANA" . Dołączyli się do nas Kanadyjczycy, Szwedzi, Niemcy a nawet ludzie z obsługi hostelu. Każdy znał jakiegoś Jana.
Pierwsza noc, gdzie spałem do 10tej, ale i tak te 4 godziny snu to mało. Z Granady można łapać busa do Kostaryki, Ticabus to taka firma która wiezie cię z Meksyku aż po Paname. Ja jednak bałem się ze od imienia Jan przejdziemy na inne imiona, a ze tak to wyglądało juz koło południa to pojechałem do Managui. Znów zatrzymałem się w tym samym hotelu, od razu kupiłem bilet na 6 tą rano do San Jose w Kostaryce. Gdy brałem prysznic usłyszałem ze ktoś mnie ściga na maila. I jak myślicie od kogo mail? Czeski Jan, jest hotel dalej, jutro jedzie do Salwadoru i wie gdzie jest piwo litrowe w barze za 45 cordobas. Sprawdziliśmy bar, miejscowy rum, zaczynając od 4 letniego a kończąc na 8 letnim, zjedliśmy po kawałku kurczaka do tego, cena 1 dolar za mały kawałek skrzydełka + cześć piersi ale za pycha. Jednak gdy wybila 20 pożegnałem sie. Co za dużo ...... jutro przedemną cały dzień w autobusie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz