sobota, 27 lutego 2016

Panama City




Kierunek Panama , piechotą na dworzec,  bilet za 15,25 $ i skromne 9 godzin i jestem na terminalu w Panamie.  Uff całe szczęście że na terminalu jest supermarket, uzupełniłem zapas alkoholu, i mogłem kierować się na lotnisko odebrać kolegę Rocha.  Następne 2 tygodnie będziemy się szlajać razem. Żeby poruszać się po stolicy trzeba mieć specjalną kartę za 2$, doładować konto i w drogę bilet po mieście to 25  centów, a na lotnisko dojedzie się za dolara. Roch przyleciał o czasie, trochę po północy wiec po gorącym powitaniu,  poszliśmy spać na lotnisku.  Mieliśmy wcześniej zarezerwowany hostel na 2 dni. Rankiem poszliśmy na sławetne rondo kolo lotniska i złapalismy tani przewóz do miasta. To zwykle szkolne autobusy przemienione na miejskie,  są wolne,  tanie 0,5$ a zaletą jest to ze zatrzymują się na żądanie.

Pierwszy dzień w mieście,  to totalny odpoczynek,  drugiego dnia to kierunek stare miasto. Nasz hostel był w dzielnicy drapaczy chmur, podobno zbudowanych za pieniądze z kolumbijskiej kokainy,  czy to prawda, nie wiem ale wygląda to imponująco .
 Na stare miasto jest kawałek,  ale szliśmy brzegiem oceanu, pięknym bulwarem. Miałem teraz więcej czasu wiec muszę przyznać że ta stara cześć miasta ma swój niepowtarzalny urok. Widać napływ pieniędzy z kanału,  a może kokainowych.  Rudery które stały tam jeszcze kilka lat temu,  są sukcesywnie odnawiane.  Niestety w takich miejscach jest drogo,  choć to jedyne miejsce gdzie można znaleźć kartki pocztowe. Jednakże gdy wyjdzie się z turystycznej zony wchodzi się do fajnych slamsow i tam znaleźliśmy bar dla miejscowych gdzie olbrzymie danie, było za 4 $. 
Wracaliśmy tez piechotą i niestety Rochowi ujawniła się kontuzja stopy, nie dobrze, bo przed nami góry.

Brak komentarzy: