Stolica w ogóle mi się nie podobała, duże miasto, zatłoczone, głośne i chaotyczne. Postanowiłem pojechać do Granady. Autobusy odjeżdżają z okolicy uniwersytetu. Jako że było wcześnie poszedłem na piechotę, znam te tereny w końcu wczoraj błąkałem się tam z dobrą godzinę. Nie udało mi się nawet dojść do celu, kiedy bileter z autobusu zaczął krzyczeć Granada, Granada. Tak, jadę z wami, podróż to koszt 25 Cordoba czyli około 1$.po 40 min wylądowałem w centrum miasta. Jak w większości miast w Ameryce ulice są prostopadłe do siebie i z orientacją nie ma większego problemu.
Znalazłem nocleg w Bearded Monkey za 6$. Wygodne łóżko piętrowe w dużej sali, prysznic i kawa za darmo, do tego wifi, co tutaj wydaje mi się standartem. Obejrzałem miasto, poszedłem długą promenadą nad jezioro. Było na prawdę przyjemnie, a do tego wieczorem odbywał się festyn na centralnym placu z muzyką i wspaniałą wyżerką, tak że zaliczam czas do niezmiernie udanych. Na festynie spotkałem Czecha Jana i po kilku piwach i przemiłej konwersacji stwierdziliśmy że na wyspę Ometepe pojedziemy razem. Polecam to miejsce naprawdę warto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz